NAILS

Powrót do gry

Skłamałbym mówiąc, że od zawsze byłem fanboyem Nails. Wiedziałem, że na płytach spuszczają bezkompromisowy wpierdol i gdy potrzebuję takiego strzała to zarzucam debiucik. Kiedy po ośmioletniej przerwie pojawiła się zapowiedź nowego materiału postanowiłem porozmawiać na tę okoliczność z Toddem Jonesem. Ten jednak stwierdził, iż ma wywalone na inne media, niż kilka z głównego nurtu. Nic straconego, z udostępnionych wywiadów wieje blazą. Temat uratował jednak znany z łamów Follow The Sound Shelby Lermo, który nagle objawił się na zdjęciach promocyjnych i przypomniało się mi, jak dwa lata temu wspominał w trakcie naszej rozmowy o tajemniczym zespole, którego nazwy nie może zdradzić, ale na którego próby lata co jakiś czas do Kalifornii. A jako, że z Shelbym pozostajemy w regularnym kontakcie zapytałem się, czy zechciałby porozmawiać w temacie Nails, skoro i tak będziemy widzieli się przy okazji poznańskiego koncertu Ulthar. Zgodził się od razu. W poszukiwaniu miejscówki na rozmowę trafiliśmy na schody bramy kamienicy sąsiadującej z klubem, a zapis tego, co się zarejestrowało poniżej.

Czy podpisywałeś kiedykolwiek klauzulę o zachowaniu poufności?

Owszem. A co, chcesz żebym jakąś podpisał? (śmiech)

Jeszcze nie.

Pracuję w branży, która zobowiązuje mnie do podpisywania klauzuli. Nie pracuję bezpośrednio dla rządu Stanów Zjednoczonych, ale firm pracujących dla rządu. Nie jestem obcy, a za każdym razem czuję się z tym trochę dziwnie.

A w przypadku Nails musiałeś takową podpisać?

Nie. Wystarczył uścisk dłoni. Nie musiałem niczego podpisywać, poproszono mnie jedynie, abym nic nikomu nie mówił do czasu oficjalnego ogłoszenia.

I to zadziwiło mnie najbardziej, jesteś w zespole od czterech lat, żyjemy w świecie mediów społecznościowych i nikt o tym nie wiedział.

Dołączyłem na samym początku covidu. Ulthar grał trasę z Nails, wtedy miały miejsce jakieś rozmowy. Zespół opuścił poprzedni gitarzysta – Leon i choć nie było to wciąż oficjalne, w 2020 zaczęliśmy wspólnie pracować nad nowym materiałem.

Opowiedz o procesie powstawania muzyki. Jestem w stanie wyobrazić sobie Todda przynoszącego cały materiał i mówiącego: to muzyka, naucz się jej i zagraj. A jak było w rzeczywistości?

Nie wyglądało to w ten sposób. Rzecz jasna napisał większość materiału, ja dostarczyłem kilka numerów, choć na płycie znalazł się jeden z nich. Wspólnie nadawaliśmy kształt tym utworom. Sporo z nich opracowywał z Carlosem, perkusistą. Wchodzili do sali prób i je ogrywali, kilkukrotnie przylatywałem do LA dołączając do nich. Niekiedy pracowałem tylko z Toddem wymieniając się pomysłami, przesyłał pomysły, żebym nad nimi pogłówkował, odsyłałem mu moje opinie. Zatem była to praca wspólna, choć i tak głównodowodzącym był Todd. (śmiech)

photo: Hristo Shindov

Co najbardziej ceniłeś w Nails, zanim dołączyłeś do zespołu?

Widziałem ich na żywo. Nie byłem specjalnie zaznajomiony z twórczością przed wspólną trasą z Ulthar. Przy okazji każdego z koncertów siedziałem przy stoisku z merchem, tak jak dzisiaj, ale kiedy wychodzili na scenę szedłem ich obejrzeć z myślą: jasna cholera, ta kapela jest ekstremalna, zajebiście ciężka i bardzo energetyczna. W ten sposób stałem się fanem.

A byłeś czymś zaskoczony? Choćby sposobem funkcjonowania? Czymś, co zapadło tobie w pamięć jeszcze będąc poza kapelą.

Tym, że Todd to tak miły gość. (śmiech) Nie ma reputacji przyjaznego, rozważnego oraz pełnego szacunku osobnika. A taką osobą jest. Kiedy przyleciałem do LA zabrał mnie do swojego domu, jego żona dla mnie gotowała, spędzałem czas z jego dziećmi. W każdej decyzji podejmowanej przez zespół jest wyrozumiały. Sądziłem, iż będzie więcej autokracji, niż demokracji.

Todd ma opinię prawdziwego skurwiela, który się nie patyczkuje.

Wie, czego wymaga od muzyki oraz zespołu, nie idzie na kompromisy, co ciężko ludziom zrozumieć. Robi wszystko tak, jak chce, co jest wielkim plusem.

Podobnie do ciebie. Pomyślałem, iż tym co was połączyło była pewność siebie, idziecie do przodu, aby osiągnąć cel i tyle. Nie interesują was konsekwencje, ani kompromisy.

Tak, kiedy zaczynam pracę nad płytą wiem, jaki chciałbym osiągnąć rezultat końcowy i za tym podążam. Nie myślę nad tym podczas samej pracy, wiem czym ma to być. I to robię. Do niczego nie wracam.

Miałem w ogóle taką myśl, iż udział Todda w ostatnim utworze na płycie Human Corpse Abuse był takim nieoficjalnym ogłoszeniem waszej współpracy.

Oryginalnie był to utwór przeznaczony dla Nails. Dlatego w nim zaśpiewał. A kiedy pojawił się pomysł na mój album, zdecydowaliśmy, iż ten utwór trafi właśnie na niego. Nie wiem, na ile jesteś zaznajomiony z Nails, ale po You Will Never Be One Of Us ukazał się singiel I Don’t Want To Know You. Strona B przyniosła mój ulubiony kawałek Endless Resistance z udział Maxa Cavalera. Numer jaki napisałem był inspirowany wspomnianą piosenką, porozmawiałem z Toddem, iż skoro Max Cavalera udzielił się w jego numerze, to mógłby zrobić to samo w mojej wersji tego kawałka. Był tym bardzo podekscytowany, wszedł do studia w LA, położył wokale w ciągu jednego wieczora i je podesłał. Efekt końcowy wyszedł wyśmienicie.

W jakim stopniu Nails reprezentuje to, kim jesteś, twoją osobowość? Jesteś miłym gościem, a Nails jest bardzo nieprzyjemny.

Prawdopodobnie jestem miły dlatego, iż całą swoją złość oraz frustrację przelewam w muzykę, to zdrowy sposób na wyrzucenie z siebie całego nagromadzonego gówna. Każdy ma w sobie negatywne uczucia, depresję, czy wkurw i radzi sobie z tym na swój własny sposób. Możesz pozwolić, aby wypełniało to ciebie wylewając się na inne osoby, a ja jestem na tyle dużym szczęściarzem, iż mogę skanalizować to wszystko oraz wyrazić w sposób, który na dodatek podoba się ludziom, zamieniając się w pozytywną energię poprzez uniesione w górę pięści, moshing, śpiewanie, co uważam za najwspanialszą rzecz na świecie. Zamiana tego co tkwi w mojej głowie w coś pozytywnego i kreatywnego, co przekłada się na to, iż staję się lepszą osobą.

Poruszyliśmy już temat wizji efektu końcowego, czy dołączając do zespołu te kilka lat temu miałeś w głowie jakąś wizję, jaka powinna być ta płyta? Jak to w przypadku Nails – 10 utworów, niewiele ponad kwadrans muzyki, natomiast mieni się ona wieloma nastrojami.

Tak, była to świadoma decyzja. Na wcześniejszych krążkach pełno było szybkich, grindcore’owych kawałków, ale pośród nich te o innym charakterze, dłuższe, wolniejsze, z naciskiem na groove, choć to wciąż bardzo agresywna muzyka. Todd już na samym początku powiedział, iż chce stworzyć album złożony z wszystkich tych nastrojów, wciąż ma być grindcore’owo, agresywnie, ale też zebrać elementy z przeszłości i przekuć je w nowe kawałki. Zatem jest tam d-beat, wolniejsze numery, trochę doom metalowe, motorheadowe klimaty.

Kiedy ujawniono Imposing Will pojawiły się zachwyty: wraca stary, dobry Nails. Po udostępnieniu Give Me The Painkiller reakcją było: super, Nails gra speed metal. Natomiast ci, którzy czekali na odświeżoną wersji zespołu mogą czuć się zaskoczeni. To wciąż ten sam zespół, ale osiem lat później, zatem między tymi dwoma numerami jest cała masa innych nastrojów. Nie można oczekiwać od zespołu, aby na przestrzeni takiego okresu czasu nie zmienił się.

I zmienił, doszło do wymiany całego składu. Przez ostatnie osiem lat zmienił się cały świat, mieliśmy globalną pandemię, wydarzyło się sporo gówna, sam wiesz, przez co przeszedłem, miałem raka, co działo się już po dołączeniu do Nails. Każdy z nas przeszedł przez cały ten syf.

Mocną stroną płyty jest intensywność powodowana nie szybkością, ale różnorodnością. Kiedy masz dziesięć szybkich kawałków, nawet przy krótkim czasie trwania zlewają się one w jedno, a to zróżnicowanie powoduje, iż czuje się je mocniej.

Cały krążek jest agresywny i przytłaczający. Wciąż jest dużo szybkich rzeczy, może nie w takiej ilości, jak na wcześniejszych wydawnictwach, ale nie ulega wątpliwości, iż brzmi to jak Nails. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty.

photo: Hristo Shindov

Todd wskazał Imposing Will jako utwór specjalny dla całości, nazywając go tym, który natychmiastowo wali po twarzy. A w twoim mniemaniu jaki utwór reprezentuje album najlepiej?

Dobre pytanie. Postawię na Imposing Will oraz Punishment Map. Obydwa są perfekcyjnymi utworami Nails. (śmiech) Idealnie oddają ducha zespołu. Są agresywne, z miażdżącymi zwolnieniami. Najlepiej prezentują Nails w roku 2024 i czego od nas oczekiwać na koncertach.

A ten, którego jesteś autorem to?

Dehumanized. Zarejestrowaliśmy jeszcze jeden, ale nie znalazł się na płycie.

Nails nagrał przeróbki utworów G.B.H., Straight Ahead, Sheer Terror, Discharge, Final Conflict, wszystkie kopią po tyłku. Masz tutaj swojego faworyta?

Pierwszym utworem w ogóle, jaki wspólnie zagraliśmy w sali prób z Toddem i Carlosem była Nirvana Negative Creep, mój ulubieniec. Nikt oprócz nas go nie słyszał, możliwe, że został nagrany na iphone’a. Rozważaliśmy zarejestrowanie go podczas sesji do płyty, lecz zabrakło nam czasu.


Zatem ta pierwsza próba zapadła tobie w pamięć.

Tak, ale było trochę inaczej. Kiedy przyleciałem do LA, na początku graliśmy jedynie z Toddem. Pojechałem do jego domu i graliśmy wspólnie na gitarach. Dopiero później dołączył do nas Carlos, a na samym końcu basista.

Co nowego poza Nails? W najbliższych tygodniach i miesiącach nie będziesz narzekał na brak zajęć.

Jesteśmy teraz na trasie z Ulthar, z przystankiem w Polsce. Ulthar pracuje też nad kilkoma kolejnymi trasami w przyszłym roku, ale podpisałem klauzulę o zachowaniu poufności, więc nie mogę teraz o tym mówić. Nails wybiera się w drogę we wrześniu i październiku. W styczniu gramy na FAY Fest na Florydzie, na New England Metal & Hardcore Fest i 7 listopada w Manchesterze. Toczą się rozmowy o przyszłorocznych trasach. Pracuję nad nowym pełniakiem Human Corpse Abuse, jest w połowie zrobiony. Ukończyłem pracę nad split ep Human Corpse Abuse z pewnym japońskim bandem. Sformowałem również nowy zespół z chłopakami z Waszyngtonu w klimacie brutalnego death metalu, którego album jest prawie gotowy, ukończyłem nagrania na chwilę przed trasą z Ulthar. Nie wiem, kiedy się ukaże, lecz przyszedł w końcu czas na pogranie z ludźmi z tego samego wybrzeża i stanu (śmiech) Po powrocie z trasy Nails zabieram się za nowy Ulthar oraz kolejny pełniak mojego black metalowego projektu Thanatotherion. Staram się być bardzo zajęty.

photo: Hristo Shindov

Przebywasz na europejskiej trasie z Ulthar, wcześniej graliście trasę po Stanach. Anthronomicon i Helionomiconukazały się półtora roku temu, były sprawy osobiste, przeszedł covid. Czy czujesz, że to nowe otwarcie dla Ulthar?

Trasa, którą zagraliśmy w kwietniu i maju była naszą pierwszą od pięciu lat. Tak, pozwoliła nam poczuć, iż otworzył się nowy rozdział. Na początku pandemii odwołaliśmy osiemdziesiąt koncertów. Drugi album ukazał się w maju 2020, mieliśmy zaplanowaną trasę po Stanach oraz Europie, wszystko poszło do piachu. Basista przeprowadził się do Oregonu, ja do Wirginii, tysiące mil od siebie, bez tras, bez płyty. A teraz ponownie ruszyliśmy, jesteśmy po raz pierwszy w Europie, po raz pierwszy w Polsce. W naszych ciałach płynie świeża krew i panuje świeża wibracja. Co prawda ukazały się jeszcze dwie płyty, jednak powrót na trasę to nasz powrót do gry, nawet jeśli mieszkamy trzy tysiące mil od siebie.

Odpowiadałeś już na to pytanie, nawet wróciłem do twojej odpowiedzi, ale zapytam raz jeszcze, żeby poznać twoją obecną perspektywę. Mój blog nazywa się Podążanie Za Dźwiękiem. Co to dla ciebie oznacza?

Wszystko co robię. Mam prawdziwą pracę, ale zajmuję się nią tylko wtedy, kiedy nie podążam za dźwiękiem i nie gram muzyki. (śmiech) Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby zajmować się muzyką, nagrywaniem oraz jeżdżeniem w trasy. Znajduje ona odbicie w każdej dziedzinie mojego życia. (śmiech) Tak szczerze? Pojawiłem się na tej planecie żeby to robić. Przejście w 2022 przez to całe gówno pozwoliło mi poprzyglądać się życiu, śmierci i temu, co pozostawię po sobie opuszczając tę planetę. Nie każdy ma to szczęście. A mnie się to udało. Konceptualne dzieła sztuki w formacie fizycznym, które wypuściłem w świat, a które będą żyły beze mnie. To wszystko dzięki dźwiękowi i wydawaniu tych głupich hałasów, docierających do ludzkich uszu. Muzyka pomaga ludziom, pomaga mi zrozumieć świat oraz w nim egzystować.

Posłuchaj: https://nailssl.bandcamp.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *