Odpowiednie nastawienie do ekstremy
Poziom ego u Martina Erikssona jest zerowy. Sympatyczna aura jaka wytworzyła się od początku naszej rozmowy oraz spokój, jaki z mojego rozmówcy epatował stoi w jawnej sprzeczności z zawartością muzyczno-słowną, jaką z siebie wyrzuca w Sickrecy. Po lekturze kilku wywiadów nastawiałem się na szybkie kilkanaście minut, rozmawialiśmy o wiele wiele dłużej i dopiero przy spisywaniu zorientowałem się, iż mój rozmówca rozkręcał się z pytania na pytanie, a sens ma tylko tak naprawdę interakcja z człowiekiem, a nie jego skrzynką mailową.…